O ile pamiętam, jedna z definicji demokracji (może zresztą zadań, a nie definicji) mówi o decyzjach większości w interesie mniejszości (w sensie ochrony tego interesu, a nie jego promowania). Do mnie to przemawia.
Nie widzę możliwości realizacji tego aspektu w demokracji bezpośredniej. Czy czegoś nie dostrzegam?
Przepraszam za opóźnienie, bywszy w podróży. Dziękuję za odzewy.
Wiki to marne źródło, tym niemniej - źródło.
Demokracja – ustrój polityczny, oparty na trójpodziale władzy, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli, gwarantujących prawa mniejszości.
(http://pl.wikiquote.org/wiki/Demokracja)
W mojej pamięci ta zasada pochodziła skądinąd, ale nie potrafię odtworzyć, skąd. W każdym razie - o to mi chodziło.
Z całym szacunkiem, Szwajcaria jest oczywistym przykładem republiki referendalnej (choć Cat-Mackiewicz, chyba w "Zielonych oczach kota", przy okazji Napoleona III stawiał tezę, że republiki referendów już nie lubią) - ale DWA przykłady na setki, jeśli nie tysiące, decyzji tam podejmowanych w drodze różnych referendów? Nie sugeruję, że te dwa są jedynymi przykładami. Przy homogeniczności (a i niewielkości) Szwajcarii prawa mniejszości – także tamtejszych bankierów (pewnie i tam, przekupujących politykierów) – wielkim problemem pewnie nie są.
„Państwo prawa” z kolei to – jak sądzę – po prostu inna bajka, niekoniecznie związana z jakąkolwiek demokracją akurat. Prawo ze swej istoty nie musi przecież praw mniejszości gwarantować, w państwie prawa – by na tę nazwę zasługiwało – wystarczy respektowanie zasady „durne prawo, ale prawo” (w tuwimowskim niepoważnym tłumaczeniu).
Władza ludu jest rzeczywiście, musi być władzą większości. Moja wątpliwość dotyczyła i dotyczy BEZPOŚREDNIEJ władzy ludu. Bo w wersji przedstawicielskiej mimo wszystko powierza się władzę chyba tym z IQ powyżej średniej (co, z drugiej strony, ani ich moralności, ani idealnego charakteru nie gwarantuje), zaś wersja deliberacyjna – i tu właśnie tkwi istota wątpliwości – musi przecież bazować na IQ=100, jeśli ma być powszechna.
Co gorsza, przykład tu czy na fejsie, co byśmy z jakąś mniejszością sami zrobili, dałby tylko odpowiedź incydentalną – i co do meritum potencjalnego przykładu, i co do „niepowszechności” udziału, i co do nieprzeciętności (nadprzeciętności) uczestników, nawet przy jej zaniżeniu przeze mnie.