Zarządzanie zgodne z Systemem Życia

Portret użytkownika Atraktor

 

MOTTO: „A mądrość to m.in. nieustanne dążenie do poznawania prawdy z różnych źródeł, umiejętność dokonywania trafnych wyborów i przewidywania konsekwencji własnych decyzji, poddawanie refleksji swoich życiowych doświadczeń i świadome dążenie do wyciągania z nich praktycznych wniosków, odróżnianie spraw ważnych od błahych, zintegrowany sposób myślenia i działania dla rozwiązywania niepowtarzalnych problemów życiowych, dążenie do długiego i dobrego życia, uczciwość i odpowiedzialność - a więc te cechy, które są istotne nie tylko dla jednostki, ale i pożądane z punktu widzenia interesów całego społeczeństwa”.

 (dr inż. Janusz Morbitzer - Akademia Pedagogiczna w Krakowie)

 

     WSTĘP

 

„...Z badań przeprowadzonych przez socjologów w ubiegłym roku wynika, że 42 proc. Polaków nie rozumie niemal nic z tego, co czyta, a 35 proc. rozumie niewiele...”

”Ostatnie  wybory  Parlamentarne  pokazały  po  prostu  dobitniej  jakie jest społeczeństwo w kraju i czym się kieruje podczas wyborów. To że nikt programów nie czyta już zaakceptowałam ale to że kinder punki nie wiedzą po której stronie sceny politycznej można postawić partię na którą oddały głos to już jest ignorancja pierwszej wody.” (fragment wypowiedzi uczestnika dyskusji na forum GoldenLine –  www.goldenline.pl/forum/gl-ogolne/178226)
 

      Ciekawe badanie. Daje do zrozumienia, że strukturę społeczną III RP cechuje klanowość - brak przepływu informacji między inteligencją a warstwą z pewnym jej niedoborem. Z faktu, że 42% Polaków nie rozumie niemal nic z tego, co czyta, a 35% rozumie niewiele, nie wynika, że  gdyby  czytano  ze  zrozumieniem  decyzje elektoratu byłyby bardziej sensowne. I tak wyborcy głosowaliby - od ściany do ściany. Powód jest jasny: program partii to efekt lepszego czy gorszego marketingu.

 

„Można powiedzieć, że program polityczny poszczególnych partii w kraju takim jak Polska ma znaczenie drugorzędne, gdyż przy obecnej strukturze areny politycznej nie ma on nigdy szans na to, aby mógł być przełożony na program rządowy. W koalicjach złożonych z dużej liczby mniej lub bardziej autonomicznych uczestników, nawet największy partner jest zaledwie lobbystą; program nie ma praktycznego znaczenia i wyborca nie może rozliczyć polityków za realizację programu, który skłonił go do oddania swego głosu na tę, a nie inną partię.”   www.racjonalista.pl/kk.php/t,4153

     

      Dlatego, moim zdaniem, nacisk powinien być przyłożony na rozliczanie z efektów sprawowania   władzy   już   w   trakcie   jej   pełnienia – czyli ocenę dynamiki tego procesu.  Rozliczać z  efektów  odczuwanych  fizycznie i psychicznie nawet przez tego niedouczonego wyborcę. Tylko co zrobić, skoro "genialni" kreatorzy  ordynacji  woleli  żeby  ten  wyborca pozostał biernym anonimem? Niestety większość z nas akceptuje instytucję tajnego głosowania zapominając, że historia kolejnych wyborów danego człowieka jest najlepszym wskaźnikiem jego faktycznych kwalifikacji, ważniejszym od ewentualnego nacisku otoczenia.

      A   przecież  głosowanie  elektoratu  można porównać do  operacji umieszczenia w  banku   jakiegoś  depozytu,  np.  papierów  wartościowych.  Jednak  w  tym  przypadku z  założeniem,  że bez względu na sytuację (np. zmiany politycznej orientacji) - własnej deklaracji zaufania nie można  cofnąć przez cztery lata. A więc wyborca bardziej  gra  w  durnia,  niż   decyduje o jakości  instytucji państwa. Obrońcy obecnego systemu, starają się nie dostrzegać głównych przyczyn   demoralizacji   rządzących   elit.  Opisywany  tu  proces  ma   swój  początek  już w kampanii wyborczej, której scenariusz z góry zakłada teatr kłamstwa i obłudy. Polityk wyzwalający emocje tłumu, nabiera przekonania, że sam jest istotą wyjątkową, że każdy wypowiedziany frazes natychmiast stanie się życiową dewizą  dla tysięcy fanów. Przyjmuje więc wieniec wawrzynu, wręczając czeki bez pokrycia. Ten wielokrotnie wyćwiczony odruch już go nie opuści w sejmowym (ministerialnym)  fotelu.

 

      Obecna weryfikacja instytucji państwa ma charakter pionowy i cykliczny, w trakcie kadencji uzależniony jedynie od optyki najwyższych organów.  W epoce feudalizmu strukturę społeczną tworzyła czytelna dla wszystkich stanowa segmentacja.    O równowadze systemu decydowała przede wszystkim zasada zależności wasala od suwerena, ona także określała kształt przepływu informacji.  Erozja feudalizmu sprawiła, że dawny porządek przeistoczył się  w strukturalnie rozmyte społeczeństwo obywatelskie, zaś poprzedni mechanizm rekrutacji (związany  z  dziedzictwem i urodzeniem) zastąpiło sito awansu i pieniędzy.  Jego działanie stwarza  podstawy dla  nieformalnych układów, których moc sprawcza nie musi pokrywać się z nominalnymi źródłami władzy. Otrzymujemy zatem rodzaj łańcucha wpływów o nieznanej z zewnątrz hierarchii. Tak wyglądają współczesne elity. Swoją uwagę koncentrują głównie na poziomie instytucji oświatowych, wyznaniowych i środków masowego  przekazu.    to miejsca strategiczne dla kształtowania publicznej opinii. Im niżej stoimy w  systemie zbiorowej  konsumpcji,  tym  bardziej  jesteśmy  uzależnieni  od ludzi handlujących  masową (tanią) informacją.    W świecie, w którym zdobycie szukanej informacji wymaga wiedzy, pieniędzy,  czasu     i  kontaktów,  przeciętny obywatel zdany jest  na  „towar  z  drugiej  ręki” – od  takich czy innych pośredników. Dlatego  też  wiedza  obywatela  jest  w  dużym stopniu zbiorem nadziei wzbudzonych obietnicami korzystających z tego rynku elit. Złudzeń gwarantujących  zachowanie   dotychczasowych  reguł  gry.  Gdy  do  tego  dodamy  zasadę: że  zdolność  do  zaszczepiania  tych  nadziei  jest  wprost proporcjonalna do zajmowanej pozycji w aparacie  władzy,  zrozumiemy  wówczas  dlaczego  na  stanowiska  wodzów trafiają osoby posiadające talent iluzjonisty. Taką praktykę przysłania wrażenie powszechnej wolności, ujęte w zapisie Konstytucji:

Art. 4:

1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.

2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

 

Chcąc zrozumieć związek wolności z władzą powinniśmy mieć świadomość, że władza decydując, jakie fakty mogą być powszechnie znane, nadzoruje to, z czego podwładni mogą wybierać. Jest to forma ubezwłasnowolnienia i to w stopniu proporcjonalnym do wielkości obszaru objętego tajemnicą. Bo jeśli nie możemy ustalić, co rzeczywiście może być lub jest dla innych przydatne, to szansa powodzenia dowolnej inicjatywy staje się wyłącznie kwestią przypadku. Strategia przymusu do określonego działania została tylko zastąpiona  (lub wsparta) strategią ograniczania niekorzystnej dla decydentów aktywności. Szczególnego znaczenia nabiera tutaj ograniczenie funkcji kontrolnej elektoratu.  W efekcie okresowego zawieszenia tej funkcji  tworzy się sytuacja,   w której:      

 

„Kierownictwa  urzędów, mówię o centralnej administracji rządowej, z natury rzeczy są obsadzane z politycznego nadania. Od tej granicy w dół polityka nie powinna mieć dostępu. Ale, jak wspomniałem   na   wstępie,   to   tylko   teoria.   Jednak   warto   wiedzieć,  że  za  tymi  hasłami o "politycznych zawłaszczaniach" kryją się głównie prywatne, osobiste interesy. Niekoniecznie wcale zgodne z linią programową aktualnej władzy. Najczęściej te wpływy zgodne są z liniami towarzyskimi,   rodzinnymi.  Oczywiście,  na  podłożu  aktualnej  władzy.  Ale  wystarczy  pierwszy z brzegu urząd prześwietlić, by skonstatować, iż wewnątrz nie ma takich linii podziałów, o jakich przekonują  raz jedni raz drudzy. Lewica miesza się z prawicą, krzyżówki powstają wszerz, wzdłuż, w poprzek i w każdym możliwym kierunku.” (fragment wypowiedzi uczestnika dyskusji na forum GoldenLine –     www.goldenline.pl/forum/gl-ogolne/64132/s/2 )  
 

       Szukanie korzyści  płynących z zajmowanej pozycji (w jakiejś zbiorowości) można porównać ze znanym w przyrodzie  zjawiskiem  symbiozy (ze wszystkimi  jej  odmianami). Oczywiście  na  poziomie  ludzkiej  cywilizacji  jest  to  forma  korupcji. Rzecz w tym, że efekty korupcyjnych działań, gdy przynoszą ogółowi szkody, powinny również naruszać interesy danego urzędnika. Jeśli przyjmiemy, że nepotyzm, kumoterstwo, klientelizm, myślenie    koteryjne,   to    strategie  wynikające  z  ludzkiego  egoizmu,  wówczas  wiara w  spontaniczne   samooczyszczenie  stanie  się  kolejnym  mitem. Likwidacja samych skutków korupcji była już testowana w starożytności... bez większego powodzenia. Potrzebna jest  zatem  nowa  taktyka  zwalczania  korupcji - docierająca do źródeł ukrytych w obyczajach, ekonomii  i  prawie, ale także w wadliwych mechanizmach władzy.

      Kiedy założymy, że suma obywateli tworzy sieć podsystemów, zdominowanych przez hierarchiczne struktury, nasuwa się pytanie - czy właśnie w tym zjawisku Winston Churchill dostrzegał "nędzę demokracji"?  Jeszcze w 70. latach można było bronić neofeudalnego modelu,  czerpiąc  argumenty  z "Psychologii tłumu" - Gustawa Le Bon. Ale w dobie wszechobecnego  Internetu  taki  pogląd  stał  się  anachronizmem.  Dzisiaj nawet nie wychodząc   z   domu   możemy  wpływać  na  wartość  spółek  na  giełdach  całego  świata. A zatem  istnieje  możliwość  wprowadzenia  gry społecznej, której zasady pozwolą korygować błędne  decyzje  władzy.  W tym celu  potrzebny jest ciągły  mechanizm nagradzania  lub  karania - z „automatu”. Mam  na  myśli  badanie  stopnia  społecznej akceptacji   dla   pracy   władzy   każdego   resortu   -   za  pośrednictwem   elektronicznej karty  (podobnie   jak  w  informatycznym  systemie bankowym).  Odpowiednia  suma decyzji  uznanych (w subiektywnym odczuciu obywateli) za błędne, byłaby sygnałem do rewizji przepisu lub zmiany decydenta. Jeśli 10% obywateli nie akceptuje funkcjonowania, np. placówek służby zdrowia albo sektora publicznego  transportu - to  możemy   powiedzieć, że jest to wynik zwykłego pieniactwa w połączeniu z ciemnotą. Ale jeśli proces niezadowolenia  przekroczy  pułap,  np.  25%  -  to  istnieje podstawa do przypuszczenia, że w danym resorcie zapadają decyzje szkodliwe dla określonych zbiorowości (oczywiście te procenty mogą być ustalone na innym poziomie).

 

      W obecnym systemie urzędnik podlega cyklicznie zmieniającym się układom. Po prostu elita koalicji przejmującej władzę lokuje na ważnych stanowiskach bardziej aktywnych członków własnego ugrupowania. Tylko w teorii te stanowiska zajmują osoby z korpusu służby cywilnej na drodze konkursu. Reszta stutysięcznej armii urzędników to beneficjanci układów rodzinnych, towarzyskich, politycznych. Nic zatem dziwnego, że istotnym klientem urzędnika, powiedzmy - z wydziału zagospodarowania przestrzennego, staje się inwestor po telefonie sekretarza biura rządzącej partii.

 

„Służba cywilna z założenia miała być odpolityczniona by kreować specjalistów, jak każdych innych - w tym przypadku specjalistów od spraw publicznych. Zamierzenia były ciekawe, wyszło... jak zawsze.”

(...)

„Przepisy sobie, a zamierzenia faktyczne sobie. Wielokrotnie podnoszone kwestie wzorowania się na rozwiązaniach angielskich czy francuskich są (były) tylko bajkami dla niezorientowanych, czyli większości, dla których służba cywilna to to samo, co obrona cywilna.”

(...)

„Sejm uchwalił - ustawę o służbie cywilnej. Samo prawo, przepisy tej ustawy były w niektórych częściach albo zagmatwane, albo wręcz otwierały drogę do dowolności, czyli arbitralnego rozstrzygania. To znaczy do zachowań sprzecznych z duchem ustawy i literą prawa. Teraz zaś, po ubiegłorocznych zmianach z całego tego systemu pozostała operetka. Zajęła miejsce poprzedniemu kabaretowi. (fragment wypowiedzi uczestnika dyskusji na forum GoldenLine
–  www.goldenline.pl/forum/gl-ogolne/64132/s/1)
(...)

 „z dniem 27 października 2006 r. przestały istnieć konkursy na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Wszystkich urzędników od zastępcy dyrektora departamentu/biura obsadzane są "po uważaniu"(...)”. (fragment wypowiedzi uczestnika dyskusji na forum GoldenLine 
 
–  www.goldenline.pl/forum/polityka/95615/s/3#1260604 )

 

 

DROGA  DO  MODELU  DEMOKRACJI  DYNAMICZNEJ

     

       Wiemy, że jakość przestrzeni społecznej (kontaktów międzyludzkich) jest zależna od rodzaju  otoczenia,  jak  również  subiektywnego  obrazu tworzonego w psychice jednostek. W rzeczywistości kształt tego obrazu zależy także od architektury ludzkiego mózgu. Obecnie również wiemy, że centralny układ nerwowy, pierwowzór maszyn cyfrowych, łączy w sobie cechy komputera szeregowego i rozproszonego (neurokomputera). Składają się na to: strukturalna    modułowość  wspierana    zróżnicowaniem  rozgałęzień   nerwowych  (zbieżne i rozproszone). Pobudzenie jakiegokolwiek zwoju wywołuje szeroką falę interakcji w całej neuronowej sieci (faza ustalenia rodzaju bodźca), by następnie zawęzić pole do wąsko wyspecjalizowanych  ośrodków (faza rozwoju poznania). Można powiedzieć, że zachodzi tutaj  rodzaj  "biologicznego referendum", podczas którego cząstkowe reakcje (warunkowane architekturą i dynamiką hiperprzestrzeni mózgu) decydują o zrozumieniu zdarzenia. Jest to doskonały model przechodzenia ilości w jakość, skłaniający nas do rewizji klasycznej koncepcji  państwo  -  naród.  Mam  na  myśli  koncepcję zawierającą błędną tezę, że struktura niższego rzędu (w sensie złożoności) - aparat państwa, może zdefiniować samą siebie. Tymczasem lata 60. zrodziły podstawy do budowy społeczeństwa informacyjnego, modelu pozbawionego odgórnie narzuconych sztywnych struktur i mechanizmów. A   więc   budowy   ustroju   demokracji   bezpośredniej   (dynamicznej),  w  której  elektorat  (a nie Sejm) bez przerwy testuje rządowy układ, na wzór notowań kursu akcji na rynku kapitałowym, zmuszając decydentów do ciągłej wymiany kadr na poziomach "awansujących" i "bankrutujących" stanowisk. W początkowej fazie taki scenariusz może zdestabilizować zarządzanie,  ponieważ bardzo trudno przewidzieć jak zachowają się obywatele w odpowiedzi na lokalne zmiany. Zwłaszcza wspólnoty, których korzyści wynikały z dotychczasowych układów. Lecz w dłuższej perspektywie system szukając równowagi zacznie wyznaczać rozwojowe trendy. Oddzielnym zagadnieniem jest opracowanie zasad rekrutacji do państwowej służby i nowych reguł administrowania.

     W takim ustroju znika pojęcie ludzkiej masy. Jej miejsce zajmuje zbiór zgrupowań tzw. wspólnot terytorialnych. Wspólnoty te muszą być na tyle małe, by nie powstało zjawisko ich "umasowienia".  Z nich bowiem tworzy się rodzaj, już w pełni świadomej swego znaczenia, społecznej sieci. Przetwarzanie informacji przez pojedyncze ogniwa takiej sieci przekłada się na jakość egzystencji całej zbiorowości. Teoretyczne podstawy do badania sieciowej struktury   można  znaleźć  w Ogólnej  Teorii  Systemów  -  Ludwiga  von  Bertalanffy’ego,  twórcy  tej  dyscypliny (z końca lat 50) – obecnie dalej rozwijanej. 

      Od dawna  wiadomo, że w wyniku niezliczonej ilość międzyludzkich  kontaktów zachodzi proces  samoczynnego porządkowania informacji w formie opinii. Jest tak, ponieważ ludzi charakteryzuje  pewna (zróżnicowana) wartość  progowa  wpływu  społecznego. Przekroczenie tej wartości    uruchamia   zmianę  postawy  i  w efekcie  dana  opinia  skupia  się w stabilnych i trwałych strukturach. Analiza tego zjawiska pozwala kontrolować  rozprzestrzenianie  się   idei   i   jest  cennym   narzędziem   dla  specjalistów od  marketingu.   Tu   właśnie   tkwi   źródło   skutecznej   demagogii,   sztuki    wzbudzania i  eksploatacji   ludzkich   marzeń.  A przecież rozwój demokracji to nie tylko wolność słowa, ale przede wszystkim niezależność myśli, ukształtowana w ogniu dyskusji. Gdy  ludzie   ze   sobą    rozmawiają,  tam  racje  są  zawsze  podzielone,  i wówczas sztuka rządzenie sprowadza się do umiejętności  składania takich "puzzli".  Potrzebny  jest  zatem  nowy  wzorzec   gry   społecznej, ujawniający  wszelką  manipulację,  czyli  działalność  godzącą  w podmiotowość przeciętnego obywatela. Podstawą dla takiego wzorca  byłby model państwa  w  kształcie zbioru instytucji ustalających równowagę całego systemu jednak w ramach  społecznej kontroli. Jego pierwszym funkcjonalnym elementem  będzie  SYSTEM POLITYKI  MODULARNEJ (SPM) – w formie sieci biur obsługujących mieszkańców poszczególnych osiedli.

      Poniżej  przedstawiam  schemat  obiegu  informacji  w  pojedynczym  module  – wzorzec nr. 1.  Jest   to  rodzaj  biura  dostępnego  za  pośrednictwem  lokalnej  sieci  Internetu (Local Area Network).


   

WZORZEC NR 1 – Moduł Wspólnoty Terytorialnej (MWT)

 

  

MODUŁ -  Charakterystyczną cechą tej instytucji jest obsługa petenta w systemie poczty elektronicznej. Głównym założeniem jest pomoc w kontaktach ze wszystkimi szczeblami publicznej administracji i w relacjach obywatel - obywatel. Stąd właśnie już na wejściu poczta mieszkańców ulega wstępnej  segregacji,  zgodnie istotą poruszanego problemu. W kolejnej fazie problem jest  badany w 2.  oddziałach: 

 

 USTALEŃ

1. rozpoznanie problemu - Diagnoza

2. rozpoznanie efektów zaniechania/reakcji  - Prognoza

3. wariantowe sformułowanie stanowiska - Postulacja

WSPÓŁZALEŻNOŚCI

4. wybór najlepszego rozwiązania - Optymalizacja

5. przygotowanie dokumentu - Decyzja

6. sprawdzenie efektu zajętego stanowiska – Kontrola

 

Tak więc standardowy MWT tworząc węzeł łączący każdego obywatela z instytucjami państwa  i  pozostałymi obywatelami  pomaga w procesach decyzyjnych:

- zwiększając  poziom  dyskursu  obywatel - instytucja,

- występując w roli negocjatora w miejscowych konfliktach,

- umożliwiając tworzenie mapy potrzeb lokalnych i inicjatyw.

Ocena pracy standardowego  MWT  zachodzi  w identycznej procedurze jak również w pozostałych instytucjach państwa. Jest wypadkową depozytu zaufania miejscowej społeczności. Przekroczenie jego wartości  (poniżej ustalonego progu) wyznacza moment zmiany ekipy pracowników.

 

W  efekcie  przyjęcia   takiego  rozwiązania  przestrzeń  społeczna  zostaje  uzbrojona w  organ   porządkujący   jej   chaotyczną   strukturę,   przyczyniając   się   do   adaptacji i  modyfikacji   formy  zbiorowego  życia.

  

    Następnym  krokiem  będzie   przeniesienie  mechanizmu  demokracji  bezpośredniej na  pozostałe   szczeble  władzy. Konieczna  jest  zatem  transformacja istniejącej struktury do  układu  zachowującego  symetrię  oddziaływań  w  relacji: urząd    petent    urząd. W cybernetyce taką symetrię zapewnia sprzężenie zwrotne, co oznacza, że chodzi tu o układ działający na zasadach samoregulacji. Struktura takiego układu powinna zachować budowę  hierarchiczną  (dostosowaną  do skali przetwarzanej informacji), zaś przedmiotem sterowania powinien być,  algorytmiczny  model  organów państwa  –  jako całości.   Sterowanie   procesem  zarządzania  polegałoby na   przetwarzaniu    informacji    dostarczonej z poziomu   Modułów   Wspólnot   Terytorialnych  -   na  wartości zmiennych, a następnie na korygowaniu odchyleń układu od stanu równowagi. Decyzja w wyniku takich regulacji wyznaczałyby dopuszczalną wartość odchylenia – przyjmując w ostatnim akcie formę orzeczenia: wspierającego, eliminującego, odsuwającego w czasie, lub ograniczającego –  obywatelską  inicjatywę. Można  powiedzieć,  że opisany   proces   zmierza   do  integracji  i automatyzacji wszystkich funkcji  związanych  z  zarządzaniem  państwem.  Oczywiście  nie   byłby  to  system   zarządzania   dyrektywnego   zmuszający do  rozbudowy ewidencji, o różnorodnej strukturze pionowych kanałów sprawozdawczych. Tutaj przyjmujemy zarządzanie parametryczne, umożliwiające tworzenie węzłów  informacyjnych  obsługujących  oddziały badające  układ  w  coraz większej skali – i odwrotnie. W tym wypadku system przesyła informacje tylko o wartościach wprowadzonej korekty odchylenia od stanu równowagi. Powoduje to, że kanały informacyjne są znacznie krótsze aniżeli w wypadku istnienia struktury systemu dyrektywnego. A zatem szybkość podejmowania decyzji wyraźnie  wzrasta.

Poniżej   przedstawiam  schemat  obiegu  informacji  w  skali całego państwa  (ISP)  – wzorzec nr. 2.  Jest  to  system  złożony  z  szeregu biur i instytucji uzupełniających,  dostępnych  za  pośrednictwem   sieci  Internetu. 
 

 

WZORZEC NR 2 –  Model Informacyjnej Struktury Państwa (ISP)

 

  

      W przedstawionym wzorcu przepływ informacji biegnie dwoma kanałami (OSZ):

 - poziomym, związanym ze  skalą  problemu;

 pionowym, związanym z  sumowaniem  korekty w ramach całego systemu.

A  zatem  informacja z poziomu Modułów, osiągając kolejne piętra, modyfikuje parametry wszystkich procesów. Te modyfikacje, jak już wcześniej wspomniałem, dotyczą algorytmicznego  modelu  państwa.  Wszystkie  zależności  zostały tu  sprowadzone  do  praw zasadniczych  SYSTEMU ŻYCIA  (koncepcji, którą   przedstawiłem w odrębnym temacie). Istotnym   elementem   w   pracy  oddziałów  ISP  jest  procedura  doboru,  awansu i dymisji pracowników. Przecież od jakości ich pracy zależy zdolność do panowania nad zaburzeniami modelu całego państwa. Stąd zatem nasuwa  się konieczność wprowadzenia zasady zbiorowej odpowiedzialności za rezultaty pracy. E-administracja (e-government) każdego oddziału składałaby się ze specjalistów posiadających wiedzę z dziedziny informatyki, ekonomii, socjologii, psychologii i techniki. Innowacja polegałaby na doborze tych pracowników, wyłonionych ze spontanicznie utworzonych grup społecznych. Zgodnie z definicją, taką grupę stanowią osoby, które  wykształciły pewien zakres wspólnego myślenia, istnieje między nimi łączność, tendencja do zachowania konformizmu, kultura wspólnych wartości oraz chęć bycia razem. Ten rodzaj więzi powinien być ukształtowany już w chwili zgłoszenia chęci odbycia stażu na najniższym poziomie publicznej administracji (w Module Wspólnoty Terytorialnej). Wymagałoby  to  nowelizacji   Ustawy   o  pracownikach samorządowych (z dnia 22 marca 1990 r.), zmieniającej warunki i  wprowadzającej zasadę zbiorowej odpowiedzialności.  To  fakt,   że   prawo   nie  uznaje  odpowiedzialności   zbiorowej.  W  sytuacjach indywidualnych wyborów takie stanowisko jest uzasadnione. Jednak w tym wypadku mamy  do czynienia ze współdziałaniem a więc z pełną identyfikacją jednostki z grupą (prawo przyczynowości) błędy popełniają jednostki ale wynik końcowy to efekt uzgodnionej w takim zespole decyzji. Tworzy się podstawa do odpowiedzialności za błędy o których wszyscy w grupie wiedzą  lub powinni wiedzieć. Mówimy zatem o zasadzie służącej do kontrolowania i egzekwowania odpowiedzialności za rezultaty sprawowanej władzy. Ważnej, bo jak wiemy z praktyki, każda władza publiczna zawsze dąży do uśredniania komplikujących się społecznych oczekiwań, pomijając, bądź ukrywając czasem bardzo istotne trendy.

      Jest jeszcze inna cecha takiego rozliczania - perspektywa odpowiedzialności zbiorowej eliminuje zjawisko konkurencji.

Konkurencję określa się jako kooperację negatywną w odróżnieniu od pozytywnej (partycypującej).
Teoria gier wyraźnie to specyfikuje:

W biegu sportowym, w którym nagrody pochodzą od zewnętrznych fundatorów i tworzą dodatnią sumę gry, optymalna strategia jest konkurencyjna: kto wygrywa, ten bierze nagrodę. Gdyby jednak wyścig był zespołowy i wygrywałaby ta drużyna, która cała zakończy bieg pierwsza, to optymalna strategia pozostawałaby konkurencyjna tylko poza własną drużyną, wewnątrz wymagana byłaby kooperacja. Nawet najlepszy biegacz nie mógłby uzyskać nagrody, troszcząc się tylko o własny wynik i zaniedbując wynik najsłabszego ze swojej drużyny. 

     (Marek Chlebuś   http://chlebus.eco.pl/GryGlobalneILokalne.htm)

W tym miejscu dochodzimy do kwestii sposobu rozliczania, czyli generalnej zasady demokracji bezpośredniej.

„Żeby nie piętrzyć szczebli kontroli, trzeba by znaleźć sposób, aby sami rządzeni, bez organizowania się, tylko swoim poczuciem krzywdy czy satysfakcji, mogli poprzez środowisko techniczne karać i nagradzać władze”. 
(Marek Chlebuś  http://chlebus.eco.pl/SwiatBezWladz.htm)

 

        Stworzenie   instytucji  w  postaci  –  Banku  Zaufania –  radykalnie  zmienia  obecną sytuację. W ten sposób, w każdej chwili rząd może sprawdzić czy jego dobre samopoczucie znajduje jakieś uzasadnienie. Aby wycofując się z błędnego posunięcia obserwować (w syntetycznym ujęciu), jak rośnie utracone zaufanie. Jest to w istocie dynamiczna demokracja, sięgająca po bardziej wiarygodną technikę niż statystyczne sondaże (na wzór OBOP-u) i ich konsekwencje - skokowa wymiana znienawidzonej władzy.

B A N K   Z A U F A N I A

 

1.  Bank Zaufania jest  instytucją prowadzącą księgowość   "depozytów zaufania" obywateli do pracy wszystkich struktur władzy.

 

2.  Umieszczanie   lub  odbieranie   "depozytów    zaufania"   odbywa się w trybie swobodnej decyzji każdego obywatela za pośrednictwem elektronicznej  karty z pinem.

 

3. Każdy  akt  umieszczenia   lub   odebrania  "depozytu  zaufania"  musi  być  przechowany w archiwum Banku Zaufania.

 

4. "Depozyt zaufania" jest ekwiwalentem stosunku obywatela do pracy wybranego sektora administracji.

 

5.  Na  drodze  referendum  ustala się minimum   (w procentach) "depozytów zaufania", poniżej którego rozpoczyna się  procedura odwoławcza pracowników danego sektora administracji.

 

6. Procedura odwoławcza (dymisja) nie powoduje ustąpienia całego składu  danego oddziału lecz przesunięcie tego składu o jeden  poziom w dół w pionowej strukturze systemu władzy. Tylko załogi z najniższego poziomu tracą pracę w organach administracji publicznej. Mogą jednak startować w terminie kolejnej rekrutacji.

 

7. Ta sama zasada obowiązuje w odwrotnej procedurze awansu. Załoga dysponująca wystarczającym depozytem zaufania, po dwuletnim stażu, przechodziłaby do następnego poziomu  w  organach  publicznej  administracji. 

 

Argumenty przeciwników banku zaufania

Wynikają z następujących błędnych założeń:

  1. W skład  każdej  władzy  wchodzą  zawsze  najzdolniejsi  obywatele.

  2. Zaufanie obywateli jest potrzebne tylko w ustalonych okresach.

  3. Fakty  (tu  opinie),  o  których  nikt  nie  wie  -  nie  istnieją, a  więc  nie  kumulują  się w czasie.

  4. Powaga władzy może wynikać z wymuszonego autorytetu.

  5. Każdy przeciętny obywatel jest skłonny do irracjonalnych zachowań.

  6. Socjologią organizacji, której członkowie tworzą węzły sieci będą rządzić prawa  tłumu.

  7. Pojęcie uczącej się sieci należy do naukowej fantazji.

Ostatnie uwagi

 
Funkcjonowanie przedstawionego modelu wymaga:

- Stworzenia bezpośrednich procedur kształtowania się publicznej opinii.

- Ustalenia  stopnia jawności i zasady archiwizacji każdego głosu.

- Określenia skutków (dla władzy) odstępstwa od wyników głosowania.

- Wprowadzenia  zasady,  że  wagę każdego głosu określają zawsze dwa

   parametry: częstości  i szybkości danego wyboru w skali całego kraju.

 

Warszawa, dnia 26 listopada 2007 roku

 

Opracował Jerzy Wojnar