Propozycja zainteresowania polityków DB -

Portret użytkownika Zdzisław Gromada

W Nowy Rok po udanym sylwestrze przyszedł mi do głowy pomysł zainteresowania polityków naszą ideą. Poniżej tekst w którym go opisałem wraz jego uzasadnieniem. Mam do zwolenników DB następujące pytania z tym związane:

1. Kto z Was jest gotów się pod nim podpisać?

2. Jeśli uznaliście, że jest dobry i daje nadzieję na realizację to kogo powinniśmy nim zainteresować? Komu zaproponować? Wszystkich naszych przedstawicieli czy tylko kluby poselskie? Jakie organizacje pozarządowe?

3. Czy może w formie listu otwartego do Sejmu, Senatu i Prezydenta? i zbierać pod nim "podpisy" w sieci?

****************************************************************************

Zgoda na ograniczenie wydatków socjalnych testem dojrzałości społeczeństwa do demokracji

Wrodzone wady demokracji przedstawicielskiej powodują, że niezależnie od zabarwienia „grupy trzymającej władzę”, pod presją wypadnięcia z gry, nie może ona proponować obywatelom racjonalnej polityki: „Konsumujmy tylko tyle na ile nas stać”. Referenda których efektem mogą być oszczędności socjalnych wydatków publicznych mogą być szansą na redukcję zadłużenia publicznego, nauką racjonalnych postaw obywatelskich i jednocześnie wiarygodnym testem dojrzałości obywateli do demokracji bezpośredniej (DB).

Nasze zadłużenie publiczne jest niebezpiecznie duże. Dalsze jego zwiększanie może nasz kraj doprowadzić do katastrofy. Mając nadmierny dług na karku będziemy pod ścianą. Nikt nam go nie anuluje. Nikt się z nami nie będzie liczył. Wszyscy wiemy co się dzieje z upadłymi (nadmiernie zadłużonymi) firmami. Nasi wierzyciele będą nam dyktować swoje warunki. Wydatki socjalne państwa będą poniżej potrzeb i oczekiwań. Będziemy mieli kolejną falę wielkiej emigracji.

Czy mamy szansę na wyhamowanie lawinowo rosnącego zadłużenia publicznego i uniknięcie takiego czarnego scenariusza? Mamy do wyboru dwa sprawdzone wzory na skuteczne prowadzenie polityki „zaciskania pasa”: Chiny i Szwajcarię z systemem DB. Model chiński pomimo, że niezwykle efektywny, nie wchodzi w naszym przypadku z różnych względów w rachubę. Jedyną naszą szansą jest zastosowanie modelu szwajcarskiego tj. praktyczne zastosowanie demokracji bezpośredniej.

Szwajcarzy uczyli się DB całe wieki

Swoją dojrzałość obywatelską wykazali m. in. w referendum w 2002 roku na temat tzw. ustawy „hamującej” dług publiczny. W czasie prosperity lat 90-ych ubiegłego wieku Szwajcarzy zadłużyli się, podobnie jak my obecnie, do wysokości ok. 55 proc. PKB. Racjonalnie myślący ich przedstawiciele uchwalili ustawę wymuszającą zmniejszenie tego zadłużenia. Określili ją opisowo „Hamulec zadłużenia publicznego” w której oczywiście podstawowym elementem były ograniczenia wydatków socjalnych.

Zgodnie z wymogami DB poddali ją w referendum decyzji ogółu obywateli. Ok. 70 proc. głosujących powiedziało TAK ustawie. W efekcie w ciągu 4 lat jej funkcjonowania Szwajcarzy swój dług publiczny zmniejszyli do ok. 35 proc. PKB!

Szwajcarskiego sposobu rozwiązywania spraw publicznych nie można zastosować bez przygotowania w społeczeństwach, które w czasie całej swojej historii były albo rządzone przez królów, naczelników, I sekretarzy bądź przez obcych władców. Jest ryzyko, ze taki „naród” nie potrafi myśleć co może zrobić dla ojczyzny. Istnieje ryzyko, że bezpośrednio będziemy podejmowali decyzje nie rozsądne lecz roszczeniowe. Uzyskać dla siebie od państwa jak najwięcej. Nauka DB poprzez rozpoczynanie nauki obywateli DB od spraw drobnych. Od sołectw, osiedli czy gmin jest drogą właściwą. Tą szkołę DB zaliczyli Helweci. Niestety taka nauka DB wymaga dużo czasu. Powinniśmy spróbować sprawdzić swoją dojrzałość do demokracji bezpośredniej i nauczyć się decydowania o sprawach publicznych bezpośrednio inną drogą.

Propozycja nauki DB Polaków

W pierwszym etapie nauki DB obywatele powinni mieć prawo inicjatywy ustawodawczej w ograniczonym zakresie tematów. Tylko takich których większość parlamentarna, w obawie przed utratą elektoratu czy też wetem opozycji, nie może podejmować rozsądnych decyzji. Dać obywatelom prawo do podejmowania wiążących decyzji w sprawach których sens zawarty jest w pytaniu: „Czy zgadzasz się na ograniczenie wydatków socjalnych”, np.: Czy zgadzasz się płacić „symboliczną” kwotę X przy każdej wizycie u lekarza? Czy zgadzasz się by zrównać wiek emerytalny mężczyzn i kobiet? itp.

Głosowanie w takich sprawach nie mogłoby być „zabawą”. Decyzja zwykłej większości biorących udział w referendum musiałaby być wiążąca niezależnie od frekwencji a jego wyniku nie mogłaby zakwestionować czy zignorować żadna większość parlamentarna czy Prezydent. Referendum musiało by być przeprowadzone gdy pod inicjatywą jego przeprowadzenia podpisałoby się np. 200 tys. uprawnionych do głosowania a jego temat byłby zgodny ze stosownie do tego pomysłu znowelizowaną ustawą o referendach powszechnych. By zminimalizować koszty referendów można je grupować - kilka tematów w tym samym terminie oraz przeprowadzać przy okazji wyborów prezydenckich, samorządowych czy parlamentarnych.

Ten sposób nauki DB jest zgodny z Art. 4 p. 2 naszej Konstytucji i ma co najmniej trzy niepodważalne zalety:

 zmuszałoby większość rządzących i opozycję parlamentarną do rywalizacji na konstruktywne rozwiązania zmierzające do ograniczenia wydatków socjalnych;
 nie powodowałoby ryzyka zwiększenia wydatków państwa a wręcz przeciwnie;
 uczyłoby do aktywności obywatelskiej, myślenia pro państwowego i dawałoby satysfakcję: Ja w swojej ojczyźnie mam coś do powiedzenia. Mój glos się autentycznie liczy.

Jeśli „my naród” zdamy test dojrzałości obywatelskiej w takich trudnych decyzjach i wykażemy się rozsądkiem oraz tolerancją to będziemy mogli bez obaw rozszerzać zakres spraw publicznych o których będziemy decydować bezpośrednio. Będziemy mieli szansę stać się drugą Szwajcarią.

Odpowiedzi

Sposób wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.
Portret użytkownika JSuski

Sam pomysl wyslania listu

Sam pomysl wyslania listu otwartego do politykow jest dobry.
Dobry, dlatego bo spowoduje rozglos i moze spopularyzowac idee.

Co do tresci samego listu mam negatywne zdanie.
Dlaczego?
- glowny przekaz przesiakniety jest watpliwosciami i niezdecydowaniem,
- postawienie tematu ciecia wydatkow socjalnych w przeciwienstwie do DB,
- ograniczanie zakresu zastosowania DB,
- tekst zbyt dlugi.

Nie uwazam, ze Polacy sa srednio glupsi od Szwajcarow, a nawet jesli by byli to uwazam, ze nie nalezy tego sugerowac.
Nie uwazam, ze nalezy straszyc ogolnym haslem "ciecia wydatkow socjalnych".
Nie uwazam, ze wstarczy namiastka DB.

List powinien miec przekaz pozytywny, ambitny, wskazujacy na potrzebe reform, rozwoju demokracji, zaangazowania obywateli i wszystko na tle pozytywnych przykladow z Szwajcarii.

trudna decyzja

Oczywiście ograniczanie wydatków socjalnych jest zawsze trudną decyzja. I moze w pewnych wypadkach świadczyć o dojrzałości społeczeństwa. Ale na litość boską, przecież Polska to nie Szwajcaria w sensie gospodarczego potencjału i dochodu na głowę obywatela. Przecież w pOlsce nie ma już prawie żadnych wydatków socjalnych. Co jeszcze chcecie ciąć by znaleźć granicę ludzkiego upodlenia?
Żeby coś ograniczać musi to być. Dlaczego za redukcję deficytu mają znów zapłacić najbiedniejsi? I to czym? Głodem?
Zróbmy referendum na temat podniesienia podatków najbogatszym do stawki 60% jak w Danii i w ten sposób sfinansujmy deficyt. Pasożyty i tak głodne po takiej podwyżce chodzić ie będą. A nie dalszym uciskiem i następnymi bezdomnymi na ulicach. Kiedy zmniejszymy rozwarstwienie społeczne, wtedy mozemy dopiero rozmawiać o poczuciu wspólnoty i powszechnym solidaryźmie. W obecnej sytuacji rozwarstwienia na poziomie bananowych republik, ludzie nie czują żadnej wspólnoty z bogatymi i myslą jedynie o tym, by przeżyć i nakarmić własne dzieci.
Nie podoba mi się taka DB w kraju, w którym na dziś jest juz 13% bezrobocie, a pensje menedżerów stale rosną. To po prostu byłoby niesprawiedliwe.

Portret użytkownika JSuski

Nie tedy droga

Uwazam, ze mylisz sie myslac, ze podniesienie podatkow do 60% albo nawet 90% dla najbogatszych wyeliminuje rozwarstwienie w Polsce.
Jesli im podniesiesz podatki to z racji tej, ze mamy do czynienia z korporacyjnym swiatem, to juz oni sie postaraja, aby sobie odpowiednio podniesc uposazenia brutto tak, aby netto dalej bylo duze rozwarstwienie. Czyim kosztem sie to odbedzie? Prawdopodobnie stawki lub etaty robotnikow beda odpowiednio zredukowane tak, aby managerowie mogli sie pochwalic wynikami lub, by zwyczajnie starczylo na ich podwyzki. Managerowie sa na szczycie piramidki i oni decyduja i oni moga i beda dazyc do tego rozwarstwienia.
Podnoszenie podatkow nie jest rozwiazniem. Wrecz przeciwnie.
Redukcja podatkow i eliminacja barier przeszkadzjacych szarym obywatelom rozwinac skrzydla poza etatem. Na etacie oni zawsze beda na garnuszku managerow, ktorzy mysla o sobie, a nie o robotnikach. Jesli bariery ustawowe typu wysoka skladka zus od dzialanosci gospodarczej, skomplikowane i niejasne przepisy, beda wyeliminowane to ludzie sami sobie stworza miejsca pracy i wtedy bedzie sytuacja taka, ze mniej chetnych bedzie na etaty za marne pieniadze, wiec managerowie beda zmuszeni do podniesienia stawek robotnikom. Tylko w ten sposob mozna odwrocic rozwarstwienie.

Pozdrawiam