W stronę demokracji bezpośredniej

Portret użytkownika Radecki Andrzej

W jakiej kondycji jest polska demokracja anno domini 2011, po ponad 20-tu latach od jej ustanowienia ? Co raz częściej mówi się i pisze w Polsce o chorobie demokracji, o manipulacjach opinią publiczną i nastrojami, o narastającej wojnie polsko-polskiej. Także o zmęczeniu i zniechęceniu obywateli bieżącą polityką. Przytoczmy trochę statystyki: w tegorocznym sondażu TNS OBOP 76 procent badanych uznało demokrację za najlepszą znaną formę rządów, zdanie przeciwne miało 14 procent.

W tym samym sondażu aż 85 proc. ankietowanych wyraziło jednocześnie opinię że „większość polityków dba tylko o swoją karierę”. 51 procent uczestników ankiety stwierdziło że „polityk nie może być uczciwy”. O uczciwości naszych przedstawicieli przekonanych było 30 % badanych. Tak więc mimo przywiązania większości obywateli do demokracji nasze zaufanie do polityków jest mocno ograniczone. Przyczyn takiego stanu rzeczy można wskazywać wiele: niespełniane obietnice wyborcze, afery korupcyjne, naciski grup interesu, wytworzenie się „klasy politycznej”, wodzowski charakter większości partii politycznych, przepychanki o miejsca na listach wyborczych, partyjniactwo, walka o posady dla „swoich”, lekceważenie opinii wyborców itd. Wszyscy polityków obserwujemy i oceniamy, jednych lepiej, innych gorzej. Uzasadnione w tym kontekście stają się pytania: czy tak już być musi ? Czy o taką demokrację nam chodziło ? Czy „klasa polityczna” zawsze będzie za nas o wszystkim decydowała, nawet wbrew oczekiwaniom większości ?
Niekoniecznie- są inne modele demokracji niż aktualnie w Polsce obowiązujący. Nasz system to tzw. demokracja przedstawicielska, w Szwajcarii dla przykładu od dawna z powodzeniem funkcjonuje model demokracji bezpośredniej.

Różnice są istotne ale można je sprowadzić do jednego: każdy obywatel ma bezpośredni wpływ na kształt ustaw i polityki państwa. Na szeroką skalę korzysta się tam z instytucji referendum, których może być nawet kilka w roku tak na poziomie ogólnokrajowym jak i lokalnym. Wszyscy mają prawo głosu w najważniejszych sprawach: podatków, ustaw, decyzji politycznych. Każdy, komu uda się zebrać odpowiednią ilość podpisów może zainicjować referendum lub zaproponować ustawę. Dzięki tym mechanizmom kontrola poczynań polityków jest skuteczniejsza. Podobne rozwiązania- z częstym odwoływaniem się do referendów- istnieją również w Australii oraz w stanie Kalifornia. System demokracji bezpośredniej wprowadza właśnie Islandia, planuje w najbliższym czasie Mongolia. Także litewska partia Porządek i Sprawiedliwość zapowiedziała niedawno dążenie do demokracji bezpośredniej w swoim kraju.

Korzyści z takiego systemu jest wiele. Społeczeństwo ma znacznie większe niż w demokracji pośredniej poczucie uczestnictwa w życiu publicznym. Większe jest też zadowolenie z demokracji. Co ciekawe, jak pokazują badania, wraz ze stopniem partycypacji w demokracji wzrasta również poziom zadowolenia z życia. Szwajcarzy są najbardziej dumni właśnie ze swojego modelu demokracji, bardziej nawet niż z banków, czekolady czy zegarków. Demokracja bezpośrednia zmniejsza poziom korupcji w polityce. Niższe są koszta sektora publicznego, większa efektywność administracji. Na ogół maleje deficyt budżetowy. Podatnicy chętniej płacą podatki na których wysokość mają wpływ, zmniejsza się zatem poziom szarej strefy.

Wobec tak dużego kryzysu zaufania do klasy politycznej w Polsce postulat częstszych referendów ogólnokrajowych jest jak najbardziej uzasadniony. Byłaby to skuteczna recepta na układy, niespełnione obietnice, może nawet na „wojny polsko-polskie”. Niestety dotychczas obowiązujące przepisy powodują, że referendum może zarządzić jedynie sejm lub prezydent za zgodą senatu. Tym samym art. 4 konstytucji mówiący że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu” oraz że „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio” pozostaje raczej martwym zapisem.
Jak dotąd wszystkie większe ugrupowania polityczne omijały ten temat, broniąc przywilejów warstwy rządzącej. Postulaty demokracji bezpośredniej propaguje działające od 2008 r. Stowarzyszenie „Więcej Demokracji”. Ostatnio do idei referendów nawiązało niewielkie PJN w programie „Rzeczpospolita Obywatelska”. Propozycje demokracji bezpośredniej uwzględnia także niedawno powołana Polska Partia Internetowa.
Ponieważ demokracja bezpośrednia nie jest w Polsce bliżej znana obywatelom, Stowarzyszenie „Więcej Demokracji”, ambasada Szwajcarii oraz instytucje samorządowe i społeczne przygotowują cykl wystaw na ten temat w różnych miejscach Polski. O propozycjach demokracji bezpośredniej warto pamiętać nie tylko w roku wyborów parlamentarnych.

Andrzej Radecki

* Fotografie są własnością autora