Kto nie wierzy w demokrację

11 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
wojciech
Portret użytkownika wojciech
Kto nie wierzy w demokrację

Artykuł z Rzeczpospolitej dotyczący badań socjologicznych "Polski pomiar postaw i wartości". Badania przeprowadzono wśród mieszkańców Warszawy.

Kto nie wierzy w demokrację

„Rz” jako pierwsza publikuje wyniki badań socjologów z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

– Celem naszego badania było zdiagnozowanie tożsamości mieszkańców Warszawy na podstawie ich oceny – mówi ks. dr hab. Sławomir Zaręba, profesor UKSW, który kierował zespołem badawczym.

Z sondażu wynika, że warszawianie nie mają zaufania do demokracji. Połowa (51 proc.) uważa, iż „niewielka grupa ludzi wie, co się dzieje w kraju, i kontroluje sytuację w Polsce, a prawdziwa demokracja nie istnieje”.

Politykom dziękujemy

Co ciekawe, prawie tyle samo respondentów (53 proc.) jest przekonanych, że „niektóre osoby czy grupy posiadają dużo władzy, ale zasadniczo Polska jest krajem rządzonym demokratycznie”. 70 proc. jest zdania, że partie polityczne straciły kontakt ze zwykłymi wyborcami, a 58 proc. uważa, iż „potrzeba nam nowego przywódcy, nienależącego do układu”. Zdaniem politolog Anny Materskiej-Sosnowskiej z Uniwersytetu Warszawskiego te wyniki nie odbiegają od zachodnioeuropejskich.

– Myślenie w kategoriach „politykom dziękujemy” dominuje w całej Europie – mówi.

Potwierdza to dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

– Zniechęcenie oraz brak zaufania do polityków i polityki przy jednoczesnym zainteresowaniu polityką, ale w połączeniu z brakiem osobistego zaangażowania, nie jest tendencją, którą można zaobserwować tylko w Warszawie czy Polce. Dokładnie to samo dzieje się w całej Europie– podkreśla.

– Rzecz w tym, że w naszym kraju ta negacja polityki jest sztuczna. Bo z jednej strony narzekamy na nasze elity, a z drugiej nie rozliczamy ich w kolejnych wyborach – zaznacza Materska-Sosnowska.

Politolog przypomina, że w Islandii w ostatnich wyborach komunalnych wygrała partia komików założona po kryzysie finansowym. – W Polsce 2010 r. jest to niemożliwe – komentuje Materska-Sosnowska.

Brak zaufania nie oznacza jednak braku zainteresowania polityką. 41 proc. badanych przyznaje, że jest ona ważną częścią rozmów z rodziną i znajomymi. 62 proc. deklaruje, że codziennie poświęca na oglądanie telewizyjnych programów informacyjnych albo innych poświęconych polityce i wydarzeniom politycznym jedną, dwie godziny.

– Współczesna polityka stała się pewnego rodzaju widowiskiem – tłumaczy dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak z proszkiem do prania

Zainteresowanie nie przekłada się jednak na aktywność. W prace partii i organizacji politycznych włącza się tylko 2 proc. mieszkańców stolicy, związków zawodowych – 5 proc., organizacji i stowarzyszeń religijnych – 8 proc., różnych stowarzyszeń i fundacji – 9 proc. Najwięcej, bo ponad 10 proc., należy do klubów sportowych, tylko 1,5 proc. do ruchów ekologicznych.

– Te wyniki najlepiej pokazują, że nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim – mówi Materska-Sosnowska. – Tak jak nie angażujemy się w działalność publiczną, tak nie chodzimy na wybory. Ograniczamy się do narzekania.

– To badanie pokazuje obraz Polski w pigułce. Lubimy rozmawiać o ideach, ale kiedy przychodzi do konkretnego działania, jest znacznie gorzej – dodaje Chwedoruk.

Nie dziwi go spory odsetek osób mówiących o potrzebie nowego przywództwa przy jednoczesnym zakonserwowaniu sceny politycznej. – To takie mówienie, że trzeba coś zmienić, żeby wszystko zostało po staremu. Jak z proszkiem do prania. Zapytani, czy potrzebujemy nowego, deklarujemy, że tak. A potem idziemy do sklepu i kupujemy znany – zauważa.

Sondaż wykazał, że mieszkańcy stolicy są natomiast dość aktywni w lokalnych formach protestu społecznego. 54 proc. podpisywało listy poparcia lub listy sprzeciwu obywatelskiego; niemal 30 proc. brało udział w manifestacjach ulicznych, wiecach, marszach, 24 proc. uczestniczyło w akcjach poprzez Internet, a 7 proc. dało wyraz poparcia albo sprzeciwu, dzwoniąc do radia.

Socjolodzy z UKSW sprawdzili nie tylko, co warszawianie myślą o politykach i demokracji, ale też o religii, małżeństwie i rodzinie, ekologii, jak spędzają czas wolny, zbadali ich indywidualizm i konsumpcjonizm.

Badanie przyniosło też ciekawe informacje o ich wykształceniu. Okazuje się, że stolica jest miastem ludzi dobrze wykształconych. 45 proc. ma wykształcenie średnie, a wyższe licencjackie lub magisterskie – 31 proc.

Źródło:
http://www.rp.pl/artykul/491424_Kto_nie_wierzy_w_demokracje.html

Sposób wyświetlania odpowiedzi

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.
wojciech
Portret użytkownika wojciech

Mój komentarz będzie pesymistyczny. Mamy takich polityków, na jakich sobie zasłużyliśmy. Jako Naród kierujemy się w naszych wyborach politycznych prawie wyłącznie emocjami i estetyką. I dlatego partie polityczne nie wydają pieniądzy na tworzenie programów politycznych, a po prostu na marketing. Jesteśmy Narodem postniewolniczym, i to jeszcze trochę potrwa, zanim nim być przestaniemy. Ludzie sami pozwalają się okłamywać. Mają gdzieś, że Konstytucję wprowadzono wbrew obowiązującemu prawu. Mają gdzieś, że żołnierzy do Iraku wysłano wbrew Konstytucji. Dla nich to wszystko fikcja. Mają to wszystko gdzieś.

MSzach
Portret użytkownika MSzach

"Mamy takich polityków, na jakich sobie zasłużyliśmy."- Nieprawda. Nie "zasłużyliśmy", a jedynie jesteśmy od wielu lat w "takich" wkręcani. Coś jak w programie TVN "Mamy cię". Z tych sondaży wynika tylko tyle, że gro ludzi po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy, że są zmanipulowani... . Wmawia się nam, że Polska to kraj demokratyczny ale jak sie tak głębiej przyjrzeć to mozna zobaczyć, że nasza rzeczywistość ma charakter co najwyżej jakiejś pseudo-demokracji. Dlatego jeżeli społeczeństwu się od lat wmawia, że ten ustrój jest ustrojem w pełni demokratycznym bo instrumentem są wybory powszechne... to nie ma co się dziwić że społeczeństwu "ręce opadają".
By kraj był w pełni uznany za demokratyczny równie ważny jest sprawiedliwy dostęp obywateli do instrumentów demokratycznych. W wyborach przedstawicieli np: jeżeli już nawet głosujemy na partie to aż razi różne traktowanie podmiotów partyjnych przez państwo polskie. Jeden ma dostęp do pieniędzy publicznych, jest dofinansowywany - już drugi nie.../

[Dlatego nawiasem mówiąc, nazwa stowarzyszenia: "Więcej Demokracji" jest bardzo, bardzo trafną w tej naszej "trochę" demokratycznej Polsce -:)]

Dziwi mnie jednak najbardziej też sugerowany przez Pana żal do społeczeństwa. To pogląd dość popularny ale niesprawiedliwy...
Przez ostatnie 20 lat i też tak było za czasów PRLu, Polacy glosowali praktycznie na nic i na nikogo. Wrzucali swój głos, wybierając "kogoś" - wybierali partie (kiedyś PZPR teraz te "nowe"), a ten ich wybór wiecznie miał małe znaczenie: czy zagłosuje 30mln czy 2mln wszystko jedno bo i tak stale jest to samo, to co było i układ, po 20 latach przemian, coraz bardziej kostnieje.
Czego więc od społeczeństwa innego oczekiwać jak "oni" sie czują, że od nich, bezpośrednio, to nic nie zależy!?
Ci co wybierają "emocjami" są z premedytacją zmanipulowani bo w dużym napięciu nie widać już nic poza tym co nas wkurza- prosta socjotechnika.

No i na koniec ..
Programów nikt nie czyta. Bo i po co skoro najpierw jest przed wyborami w programie "4xTAK", a po wyborach trafia to i tak do niszczarki. Społeczeństwo się więc od "mistrzów" uczy, dostosowuje się - nie ma co sie temu dziwić - jest przecież z roku na rok coraz bardziej wykształcone :)

pozdrawiam...

wojciech
Portret użytkownika wojciech

Nigdzie w moim wpisie nie ma słowa żal. Jest tylko słowo "pesymizm". Oczywiście, że jestemy zdeterminowani historycznie - napisałem przecież o społeczeństwie postniewolniczym. Próbuję tylko postawić diagnozę. Napisał Pan, że "To pogląd dość popularny". Naprawdę? Ja zewsząd słyszę, że jesteśmy najwspanialszym Narodem, tylko winni są źli politycy, zły PZPN i związek działkowców. Nie mam żalu. Jestem przeciwko idealizacji i idyllizacji naszego Społeczeństwa. Ma ono swoje zalety, ale też ma mnóstwo wad. I to te wady sprawiają, że mamy polityków, jakich mamy.

Weźmy taką powódź z 1997r. Cimoszewicz powiedział "Trzeba się było ubezpieczyć". To było moim zdaniem jedyne sensowne zdanie, jakie kiedykolwiek powiedział. I co zrobili ludzie. Dali komunistom czerwoną kartkę (cieszyłem się z tego, ale fakt jest faktem). Dzisiaj premier jeździ do powodzi, pożarów i katastrof komunikacyjnych. Dlaczego politycy tak robią? Bo Naród ich nauczył.

Przykład drugi: Buzek robi 4 odważne reformy. Potem jest "Buzek na wózek" i obie partie koalicyjne nie dostają się do parlamentu. Od tego momentu żadna partia nie odważyła się na reformy.
Naród ich tego nauczył.

Przykład trzeci: debata Alek-Bolek w 95. Alek przed programem obraża Bolka, a pod koniec programu idzie podać mu ręke. Ten ostatni się wścieka... i przegrywa wybory. I trick ten powtarza Donald. Przed debatą to PIS był faworytem. W czasie debaty publiczność wkurza Jarka, a Donek pyta go czy chodzi do warzywniaka. I wygrywa.
To Naród go nauczył.

Przykład czwarty: rok 2005. Kurski stwierdza, że dziadek Donka był w Wermachcie. I cóż - faworyt Tusk przegrywa z zakompleksionym Kaczorem (NB. gdyby nie to, to Kaczyński pewnie by dzisiaj żył).
Naród to kupił.

Przykład piąty: Przed wyborami prezydenckimi w 2000r. zrobiono sondaż: kto jest lepiej wykształcony i kto jest wyższy: Kwaśniewski czy Krzaklewski. Okazało się że Kwaśniewski jest zarówno wyższy jak i lepiej wykształcony.
Tak, to Naród. Przecież od 5 lat było wiadomo, że Olek nie ma magisterki.

pozdrawiam

MSzach
Portret użytkownika MSzach

"Żal", "niechęć","bezpruderyjna ignorancja", "rozgoryczenie", czy tylko pesymizm...- dla mnie to wszystko jedno jeżeli odczucie takie czy takie kieruje się tak ogólnie do narodu.

"Ja zewsząd słyszę, że jesteśmy najwspanialszym Narodem, tylko winni są źli politycy," - chyba za często ogląda pan telewizje.-:) Ja ostatnio obcuję z liberałami z pod znaku JKM. Tam często rolę narodu się umniejsza.

"Jestem przeciwko idealizacji i idyllizacji naszego Społeczeństwa"- ja też. Jednak szacunek wobec narodu jest dla mnie fundamentalny i tu nie mają dla mnie znaczenia niedoskonałości Narodowe. Uważam siebie bowiem za demokratę więc muszę uznać , szanować zbiorowość w której żyje bo bez tego szacunku NIGDY nie uznam żadnej woli większości.

Pan trzyma się jednak swojej "pesymistycznej" tezy oskarżając za wszystko naród: "Bo Naród ich nauczył","Naród ich tego nauczył","To Naród go nauczył","Naród to kupił","Tak, to Naród" - Nie proszę Pana, to nie przez Naród to wszystko!
To przez pana, przeze mnie, i przez wielu innych, którzy nie mogą zdobyć się na odwagę by wyjść poza bezpieczne ramy własnej egzystencji...

wojciech
Portret użytkownika wojciech

Co do nas dwóch, to się z Panem nie zgodzę. Tracimy czas na tę dyskusję dlatego, że chcemy coś zmienić. Problem w tym gdzie indziej widzimy przyczynę tej samej choroby. Uważam się za patriotę. Nie uważam, że nie szanuję Narodu. Szanuję. Czy lekarz, który mówi swojemu przyjacielowi: "jesteś gruby, obżerasz się, musisz zmienić dietę, bo się zabijasz" wyraża w ten sposób troskę, czy brak szacunku?
Co do JKM, to uważam, że wyrządza Polsce wielką krzywdę ośmieszając konserwatywny liberalizm.

MSzach
Portret użytkownika MSzach

"Tracimy czas na tę dyskusję dlatego, że chcemy coś zmienić." - aż ciarki po mnie przeszły -:)

"Nie uważam, że nie szanuję Narodu. Szanuję. Czy lekarz, który mówi swojemu przyjacielowi: "jesteś gruby, obżerasz się, musisz zmienić dietę, bo się zabijasz" wyraża w ten sposób troskę, czy brak szacunku?" -ale zwala pan jego barki winę! Dlaczego? To nie za proste czasem!?

"Co do JKM, to uważam, że wyrządza Polsce wielką krzywdę ośmieszając konserwatywny liberalizm." - Uspokoję pana , ja nie jestem "korwinowcem". Jak bym się chciał jakos sam określić siebie to powiedział bym ze jestem demoliberalnym narodowcem :)

wojciech
Portret użytkownika wojciech

"ale zwala pan jego barki winę!"
Czyli mam mu mówić, że winna jest żywność genetycznie modyfikowana i założyciele MacDonalds, oraz że połowa Amerykanów to grubasy? Tak, to mu na pewno pomoże.
Demokracja to skutek dobrobytu, a nie jego przyczyna. W Iraku wprowadzono demokrację, burząc wprowadzoną przez Saddama równowagę między szyitami i sunnitami (jednych jest znacznie mniej, więc w warunkach demokracji ich głos liczy się mniej). No i zamiast dobrobytu jest wojna domowa. Dlaczego w Afryce cały czas trwają krwawe wojny i panuje AIDS? Może trochę upraszczam, ale moim zdaniem dlatego, że zburzono historycznie wytworzone społeczne struktury. Jak wyrwiemy krowie ogon, rogi i kopyta, to na pewno nie zacznie od tego chodzić na dwóch nogach. Prawdopodobnie tego eksperymentu nie przeżyje, a raczej na pewno straci mleko.

MSzach
Portret użytkownika MSzach

Pisze pan: "Demokracja to skutek dobrobytu, a nie jego przyczyna." - Muszę panu oddać, że ma Pan dużo odwagi pisząc na tej stronie coś takiego (!?)

Demokracja wydaję się na dzis najwyższą ewolucyjnie formą sprawowania władzy w państwie.Rozwiązuje się (lub może się tak rozwiązywać) za jej pomocą wiele spornych problemów. Demokracja demokracji jednak nie równa.

Czy np: demokracja szwajcarska i demokracja polska to takie same demokracje!? Nie! Ta pierwsza to demokracja, która rozstrzyga "demokratycznie" większość spornych spraw. Ta druga jest ograniczona li tylko do demokratycznego (w miarę) wybierania przedstawicieli.

Kwestia więc tkwi w umowie. Demokracja działa sprawnie tam gdzie "większość" ją akceptuje i ją chce. [Dobrze więc, że w Polsce jest chociaż "trochę" demokracji - przynajmniej społeczeństwo "trochę" wie o co w demokracji chodzi. Gdyby było inaczej nie było by z kim i o czym gadać]

Iracki przykład może być w znaczeniu zupełnie inny... Dziwi fakt wrzucenia nagle w demokrację Narodu Irackiego dotychczas nie mającego z demokracją nic wspólnego. Gdy nie wiadomo o co chodzi to zapewne chodzi o pieniądze :) Czy ktoś z decydentów nie przewidział tej domowej wojny!? A może ją z premedytacją założył.... Bowiem gdzie dwóch sie bije zawsze trzeci korzysta!

Wracając teraz do polskich spraw...
Czy nie zastanawia Pana, że na politycznym "targowisku" są do sprzedania tylko dwie oferty: 1.Albo dążenie do znaczącego zmniejszenia roli i ilości obecnej demokracji (JKM, Kaczyński) 2.Bądź do zachowania ilości i roli takiej jaka jest - nie widząc potrzeby rozstrzygania w ten sposób nic więcej jak tylko to kto nas reprezentuje.(Komorowski, Napieralski, Pawlak..) [ do tej "drugiej" grupy zaliczam też zwolenników JOW; woJOWnicy bowiem, np: postulują: chcemy JOW, i ja trzymam z takimi... pod warunkiem, że mówią: chcemy JOW- jako dobry początek -:)]

Mnie to zastanawia. Zastanawia mnie, że nie ma żadnej politycznej oferty, która idzie w demokracji o krok naprzód.

wojciech
Portret użytkownika wojciech

W naszym panstwie rzadza urzednicy: jacys dyrektorzy departamentow, jacys pulkownikowie, itp. Demokratycznie wybrani politycy przychodza, i najdluzej po 4 latach odchodza. A ci trwaja...
Spytalem kolege (tego od komisji wyborczej) dlaczego uwaza, ze powinni rzadzic politycy, a nie DB. Odpowiedzial: dlatego, ze politycy znaja sie na rzadzeniu, sa profesjonalistami. A ja sobie mysle, ze sie nie znaja na rzadzeniu. Znaja sie na formowaniu i administrowaniu partiami politycznymi i na walce o wladze. Na tym sie znaja.
Kiedy Donek oddal pelnie sledztwa Rosjanom, pomyslalem sobie: przeciez ten facet to historyk, powinien troche sie znac na Rosji. Odpowiedz brzmi: nie, to nie historyk, to magister historii, ktory od czasow studiow nie ma nic wspolnego z ta profesja. Nasi politycy, sa podobni troche do dziennikarzy i aktorow: znaja sie niby wszystkim, ale tak naprawde na niczym. Oprocz walki o wladze. Na tym sie troche znaja.
Szwajcaria to kraje autonomiczne. Demokracja jest kilkupoziomowa. U nas robi sie reforme dla calego kraju, tam mozna sobie pozwolic na asekuracje - gdy jeden kanton zrobi cos glupiego, inne moga postanowic inaczej. U nas raczej nigdy nie bedzie federacji. I dlatego to u nas nigdy nie zadziala.
Rano wyslalem do Pana i do Mariusza Dopplera maila z prosba o uczestnictwo w spotkaniu skajpowym. Sam niestety nie bede obecny, ale jeszcze raz serdecznie zapraszam (uwazam, ze obecnosc kogos, kto jest troche na uboczu /nie myle sie, prawda(?)/ bedzie dzialac na pozostalych dopingujaco.
Pozdrawiam

jordan
Portret użytkownika jordan

Zgadzam się z Panem Szachnowskim. Jest dokładnie tak jak mówi mój przedmówca. Mamy takich polityków jakich nam wkręcają. Nie wiem jakie szanse polityczne mają ludzie uczciwi (mam nadzieję, że tacy jeszcz, lub już, są), ale podejrzewam, że raczej marne.

Znam pewnego młodego człowieka, który próbował zmienić coś w swojej miejscowości. Wystartował, ale jak tylko okazało się, że naprawdę chce zrobić coś dla ludzi i ma zamiar walczyć z kolesiowskim rozdawaniem stołków, że chce, aby urzędy przejmowali ludzie kompetentni (wybór jak na stanowisko w każdej większej firmie, konkurs, sprawdzanie kompetencji a nie przynależności partyjnej, etc...), chce konkretnych zmian, szybko podcięto mu skrzydła. Jego kariera polityczna zakończyła się frustracją, poczuciem bezsilności i totalnym zniechęceniem.